Terrorysta
Poczytałam sobie dziś dość dużo wątków z ostatnich kilku miesięcy. Jestem nową osobą w sojuszu - sam sojusz nie ma w ikariam jednak takiego znaczenia jak choćby na ogame. Wielu graczy jest znudzonych. Wojna - jakakolwiek by nie była - jest trochę utrudniona ze względu na geografię. Nikt nie będzie płynął ponad 8 godzin w jedną stronę - ktoś z Was tak napisał.
Może... To taki świeży pomysł - moglibyśmy stworzyć grupy w ramach sojuszu - skoncentrowane na innych (wrogich) nam sojuszach... Bo większość działań wojennych będzie miała jednak wymiar lokalny. Na naszym forum moglibyśmy wymieniać doświadczenia - szukać rad. Exec bądący naszą alfą i omegą - dysponujący wszechwiedzą - dawałby nam zezwolenie na podjęcie działań zbrojnych - w końcu ma wgląd w nasze wojska i wie, na co nas stać. Oczywiście - jeśli ktoś podchodzi do ikariam jak do klocków lego i chce sobie budować... No to niech buduje, buduje - ale będzie się musiał liczyć z atakiem odwetowym, jeżeli w jego zakątku ikariam inni z sojuszu będą walczyć. Co myślicie na ten temat?
pozdrawiam
Queztalcoatl
Offline
Z-ca przywódcy
wojnie zawsze i wszedzie tak:D
tylko narazie lepiej poczekac bo wyglada na to ze sama sie przyplata:P
ogulnie cos dluszego napisze jutro jak mi przejdzie po tej wczorajszej imprezie:) bo teraz niema sensu pisac bez sensu ^^
ave T
Offline
Terrorysta
Ja myślę że wojna by nas troche rozruszała, bo rzeczywiscie takie budowanie jest nudne. Popieram w 100% Quetzalcoatl'a. Najlepiej niech każdy sie wypowie i zobaczymy komu jeszcze sie ten pomysł podoba a kto wolałby po cichutku sobie budować:) Pzdr
Offline
Terrorysta
wojna wojna wojna... tylko komu ja wywolac? co bysmy nie zrobili zaraz bedzie ze slabszych chcemy bic
Offline
Przywódca
Atakować można każdego - moja zgoda do tego jest niepotrzebna. Trzeba tylko uważać, żeby nie rzucać się z motyką na słońce. Przed atakiem należy przebadać okolicę i dogadać się z sojusznikami w sprawie pomocy. W razie podjęcia błędnej decyzji to atakujący ponosi konsekwencje, a nie ja. Jak ktoś zaatakuje kogoś znacznie silniejszego, to po prostu przegra i zrezygnuje z gry... już były takie przypadki.
Sensowna odległość w jakiej jest możliwa pomoc to 4-6h statkiem handlowym. O ile oczywiście ktoś zablokuje port, inaczej walka nie ma sensu, bo blokada która płynie 13h mija się z celem i kosztuje fortunę. Na takie dystanse ja jestem skłonny popłynąć, o ile mam gwarancję że ktoś zablokuje port i wroga armia będzie w osadzie, bo koszt takiej operacji to co najmniej 300-400k złota.
Pomysł z łączeniem się w grupy i atakowaniem mi się podoba, ale to sami zainteresowani muszą się zgadać i ustalić co robią. Ja nie zamierzam nikomu szukać kolegów do pomocy, celów do bicia czy też zmuszać do atakowania. W wyborze celu wystarczy tylko zachować zdrowy rozsądek, żeby potem to się źle nie skończyło.
Offline
Z-ca przywódcy
Podobne zdanie mam co do Execa.
A co do jakiejś wojny to u mnie w okolicy Z_S męczy jednego z naszych i szykuje zęby na naszego sojusznika - Heaven. Jak ktoś chętny to na GG.
Offline